czwartek, 19 maja 2011

Delineanti non fit iniuria

Granice absurdu są jak policzki chomika. Już się wydaje, że nie da się ich bardziej napiąć i naciągnąć i wówczas pojawia się jakieś ziarenko, które jeszcze się jakoś tam upchnie. Jednym z takich ziarenek jest pani Elżbieta Radziszewska, która na portalu WP z wielką dumą i uśmiechem, który dziwić nie powinien, wszak głupcy na ogół cieszą się z wszystkiego, bo nie wiedzą, że są głupi, pisze tak:

Niewielu z nas wie ponadto, że w internecie pojawiły się nawet filmy animowane o treściach jednoznacznie pedofilskich. Sprawa trudna, bo w kreskówce niekoniecznie trzeba wykorzystywać wizerunek jakiegokolwiek realnie istniejącego dziecka. Dlatego trudniący się tym kreskówkowo-pornograficznym procederem i korzystający z niego pedofile w wielu krajach czują się bezpiecznie. W wielu krajach - ale nie w Polsce!

Dzięki pracom kierowanego przeze mnie zespołu ds. przeciwdziałania dyskryminacji małoletnich udało się umieścić w polskim kodeksie karnym przepis, w którym przewidziana jest kara dla każdego „kto produkuje, rozpowszechnia, prezentuje, przechowuje lub posiada treści pornograficzne przedstawiające wytworzony albo przetworzony wizerunek małoletniego uczestniczącego w czynności seksualnej” (artykuł 202 KK). Dzięki temu sądy w Polsce mogą karać osoby, które z pomocą technik komputerowych wytwarzają materiały zbliżone do obrazu realnego, a są równie drastyczne jak on. Karane jest nawet umieszczanie i rozpowszechnianie takich materiałów w telefonach komórkowych

Zaraz po przeczytaniu powyższego tekstu nie wiedziałem za bardzo co myśleć, bo zbyt wiele komentarzy na raz cisnęło mi się na usta. 

Wyobraźmy sobie pana rysownika. Z jakiegoś powodu, w który nie mam zamiaru wnikać, postanowił zmontować kreskówkę, na której animowany pięcioletni chłopczyk zabawia się z animowanym pięćdziesięcioletnim facetem. Czy rysownik komukolwiek wyrządził krzywdę? Na pewno nie, postaci są zmyślone, a "narysowanemu nie dzieje się krzywda", jak pozwoliłem sobie w tytule sparafrazować znaną łacińską maksymę. Jeżeli widzowi nie odpowiada treść filmu, to nie ogląda. Rozsądny człowiek powie tylko, że to jakieś idiotyczne bazgroły i nie zwróci na nie uwagi. Nie sądzę, by ktoś miał się stać pedofilem, przez oglądanie kreskówek. Ja oglądałem Smerfy, ale jakoś nie chodzę w białych rajtuzach. 

Teraz wyobraźmy sobie pana pedofila, którego, z jakiejś jeszcze dziwniejszej przyczyny, kreskówka taka podnieca seksualnie. To bardzo dobrze. Niech się zabawi w domu przy komputerze, to nie  będzie czaił się po placach zabaw z cukierkami. To jest sytuacja korzystna. Nie pochwalam i nie rozumiem pedofilii, ale to jest mniejsze zło. Lepiej bowiem, żeby zboczeniec taki miał możliwość samemu się zaspokoić. Dla nas to jest dziwne i odrażające, ale dzieci dzięki temu są bezpieczniejsze. 

Gdyby pani Radziszewska posunęła się w tym krok dalej i zakazała pornografii w ogóle, gwałty stałyby się codziennością. 

Po drugie jest pewna podstawowa zasada: czym innym jest pedofilia czynna, czyli wyrządzanie krzywdy dziecku, a czym innym oglądanie sobie wymyślonych rysunków. Nieumiejętność odróżnienia rzeczywistości od fikcji nazywa się schizofrenią i pani pomysłodawczyni mogłaby pomyśleć o jakimś profilaktycznym badaniu. Jeśli od razu nie postawimy wyraźnej granicy między tym co rzeczywiste i tym co zmyślone, to tylko kwestią czasu jest, kiedy zaczniemy zamykać miłośników filmów gangsterskich za zabójstwa, a graczy w GTA za ucieczkę z miejsca wypadku. 

Prawo to nie tylko jest szkodliwe i wariackie, ale rodzi pewien absurd. Otóż pan pedofil nie może sobie obejrzeć kreskówki, w której figlują fikcyjne japońskie gimnazjalistki, by zaspokoić swoje żądze, ale może to spokojnie robić przy filmie z wakacji nad morzem, gdzie czyjeś prawdziwe dzieciaki z krwi i kości biegają po plaży w samych majtkach, albo i bez. Może też to zrobić przy zdjęciu córki z pierwszej komunii, upajając się widokiem gromady ślicznych niewinnych dziewcząt w białych sukienkach. Do tego jak najbardziej ma prawo. I niech sobie ma, dopóki nikogo tym nie krzywdzi, oprócz siebie. Ale jest tu dziwna dysproporcja. Ja, gdybym musiał wybrać, prędzej przystałbym na zakaz tego drugiego. 

Na deser zostawiłem te wnioski, które mnie rozbawiły, czyli jak w praktyce miałaby wyglądać egzekucja tego prawa.

Co to jest "wizerunek małoletniego uczestniczącego w czynności seksualnej"? Czy na przykład rozmowa bohatera kreskówki South Park z gigantyczną łechtaczką już pod to podpada, czy musi dojść do animowanej penetracji animowanym członkiem? 

A co to jest "wizerunek małoletniego"? W którym momencie kilka kresek ( o<< ) przestaje być kilką kresek, a staje się wizerunkiem? 

I najważniejsze: skąd wiadomo, że jest to wizerunek małoletniego? W życiu czasem trudno ocenić na oko wiek człowieka, a co dopiero w kreskówce? Zwłaszcza japońskiej, gdzie wszystkie kobiety mają ogromne, błękitne oczy, długie zgrabne nogi i krótkie spódniczki? Albo na przykład Bolek i Lolek. Z wyglądu kilkuletnie dzieciaki, a w przyszłym roku strzeli im pięćdziesiątka. Co by powiedziała pani Radziszewska, gdyby zobaczyła ich w gejowskiej kreskówce porno? Pewnie nic, bo gejostwo przecież jest spoko, nieprawdaż, pani pełnomocnik rządu ds. równego traktowania? 

Twórca w każdej chwili może powiedzieć, że bohater jego filmu to nie dziecko, tylko niedorozwinięty dwudziestolatek. A jak to nie podziała, to narysuje mu animowany dowód osobisty i nie będzie już żadnych wątpliwości. 

Pedofilia jest zboczeniem i należy ją piętnować, a przede wszystkim surowo karać gwałcicieli nieletnich. Ale ośmieszanie walki z nią w ten sposób na pewno do niczego dobrego nie prowadzi. A pani Radziszewska pod tym względem zdetronizowała po czterech latach swoją wielką poprzedniczkę, Ewe Sowińską, od Teletubisia pederasty. 

I jeszcze na koniec inny cytat z tego artykułu, żeby nikt nie miał już wątpliwości, że ta pani ma problem z postrzeganiem rzeczywistości: 

Zwolenników tez tak krzykliwych (że Polska jest na szarym końcu UE w kwestiach polityki równościowej - SzH) nie przekonują zwykle żadne argumenty. Ich zdaniem Polska to z definicji kraj najgorszej nietolerancji, w którym ludzkiej krzywdzie zaradzić byliby w stanie wyłącznie ultralewicowi ekstremiści. Cóż, kiedy wiedzący swoje naród, jakoś wybierać ich nie chce.

Dziwne, bo jak ostatnio sprawdzałem, to w parlamencie, rządzie i samorządach głównie oni zasiadali.

5 komentarzy:

  1. Ciężka sprawa z tą pedofilią.

    Z jednej strony to co człowiek ma u siebie na komputerze to jego sprawa z drugiej, myślę że tego typu materiały mogą zgorszyć człowieka i wzbudzić w nim dewiacyjne pragnienia.

    Chyba najskuteczniejszą metodą walki z pedofilią i pornografią byłby masowy bojkot. Czytałem kiedyś że w podwarszawskim Józefowie ludzie wyeliminowali pornografię z kiosków i sklepów - umówili się że jeśli sklep nie zrezygnuje ze sprzedaży pornografii to nie będą tam kupować i co ciekawe podziałało.

    Jednak walka z pedofilią w wydaniu rządu jakoś dziwnie kojarzy mi się z cenzurą internetu, no i oczywiście zawsze można skompromitować polityka konkurencji podrzucając mu np pendrive z pikantną zawartością, co z tego że wybroni się z zarzutów dopiero po wyborach (i to ze 2 kadencje znając szybkość i skuteczność sądów).

    OdpowiedzUsuń
  2. najskuteczniejszą metodą byłaby kara śmierci :D

    Ja tylko podziękuję za dobry tekst i lecę do pracy.

    OdpowiedzUsuń
  3. dla mnie to kolejny temat zastępczy, nikt jak Donald nie potrafi lepiej robić igrzysk z naszego życia publicznego

    swoją drogąśmieszna sprawa żeby karać za rysunki, zdecydowanie Sowińska i jej gej-teletubiś spadają z pierwszego miejsca polskiej głupoty

    OdpowiedzUsuń
  4. @up
    Zgodzę się że takie materiały mogą wzbudzać dewiacyjne pragnienia. Ale to zahacza o prewencję w najgorszej postaci. W taki sposób można by zabronić niemal wszystkiego. Kojarzy mi się to z pretensjami wobec gier wideo. Że niby najmłodsi gracze naoglądają się rozmaitego "ścierwa" a potem nic tylko biegają z nożami po ulicy bo przecież mają 10 żyć, co nie? Poza tym przypomina mi się film pt. "Lolita" z (bodajże) Jeremym Ironsem, który to film opowiadał o "pedofilskiej miłości". Co z nim? Zakazać wyświetlania? Ukarać reżysera i aktorów?
    Podstawowa broń w walce z pedofilią to rodzina i najbliższe otoczenie. Widzę, że jakiś staruch "dobiera się" do mojego dziecka to przemawiam mu do rozumu\dzwonię po policję\ daję mu w pysk (niewłaściwe skreślić)
    pozdro, Jawor

    OdpowiedzUsuń
  5. "Widzę, że jakiś staruch "dobiera się" do mojego dziecka to przemawiam mu do rozumu\dzwonię po policję\ daję mu w pysk (niewłaściwe skreślić)"

    Chciałbym zauważyć że wg polskiego prawa nie możesz dać drugiemu człowiekowi w pysk, choćby mu się bezdyskusyjnie należało.

    Taki pedofil od razu może zgłosić fakt pobicia, zrobi obdukcję lekarską, wytoczyć sprawę, a ja ty będziesz udowadniał że on dobierał się do twojego dziecka? Często świadków takich czynów nie ma, jest tylko słowo kontra słowo, a ty z definicji jesteś mniej wiarygodny, bo przecież masz sprawę o pobicie....

    Polska to dziki kraj....

    OdpowiedzUsuń